Wycieczki 2014/2015
Sudety
- Szczegóły
- Autor: Danuta Szczęsna, Monika Krajka
- Kategoria: Wycieczki 2014/2015
„Góry pozwalają doświadczyć trudu wspinaczki, strome podejścia kształtują charakter, a kontakt z przyrodą daje pogodę ducha.”
13 maja 2015r. wybraliśmy się w Sudety na 3-dniową wycieczkę, która miała być zwieńczeniem nauki w gimnazjum. Punktualnie o godzinie 6:00 zebraliśmy się na parkingu przed szkołą w 14-osobowym składzie, wraz z panią wychowawczynią Danutą Szczęsną i panią Anną Raczkiewicz. Po zapakowaniu walizek do busu zaspani, ale weseli wyruszyliśmy w wybranym kierunku. Około godziny 9:00 po wcześniejszym postoju dotarliśmy do Rogoźnicy. Tam zwiedzaliśmy Gross-Rosen, dziś muzeum, ale w czasie II wojny światowej - niemiecki obóz koncentracyjny. Najpierw obejrzeliśmy krótki film o historii obozu i wypowiedzi byłych więźniów. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jakie okrucieństwa zostały tam wyrządzone. Później pani przewodnik opowiedziała nam o powstaniu obozu, pierwszych transportach i rozbudowie Gross-Rosen. Początkowo był to mały obóz nastawiony na obsługę kamieniołomu. Mordercza 12-godzinna praca w kamieniołomie, głodowe racje żywnościowe, brak należytej opieki lekarskiej, nieustanne maltretowanie i terroryzowanie więźniów zarówno przez załogę SS, jak i więźniów funkcyjnych powodowały dużą śmiertelność, a obóz ten był postrzegany jako jeden z najcięższych obozów koncentracyjnych. Szacunkowa liczba ofiar tego miejsca wynosi około 40 000. Zobaczyliśmy kamieniołom, kuchnię, spichlerz, w którym przechowywano żywność, pokój mieszkalny, a także miejsce, a raczej jego pozostałości, gdzie palono ciała, oraz plac, na którym wielu niewinnych ludzi oddało życie. Kolejnym punktem naszego planu wycieczkowego było zwiedzanie ewangelickiego Kościoła Pokoju w Jaworze. Byliśmy zaskoczeni wielkością tej świątyni. Liczne balkony sprawiały wrażenie zupełnie innego miejsca. Zabytkowe ławy wzbudziły nasz zachwyt. To bardzo stara świątynia z długoletnią tradycją (i kurzem, który nawet ją zdobi i dodaje oryginalnego charakteru :)). Później udaliśmy się do Cieplic. Tam przeszliśmy przez przepiękny park Zdrojowy z licznymi fontannami, które przyciągały naszą uwagę. Mieliśmy również czas wolny. Mogliśmy udać się do Domu Zdrojowego i spróbować wody z uzdrowiska albo po prostu zakupić coś smacznego do jedzenia i jakieś pamiątki. Po około dwugodzinnej przerwie wyruszyliśmy do Przesieki – miejsca naszego noclegu. Gospodarze „Zielonej Gospody” przydzielili nam pokoje. Dziewczyny dostały pokój na samej górze, 10-osobowy apartament. Duże pomieszczenie od razu przypadło nam do gustu. Chłopacy mieli nieco mniejszy 4-osobowy pokoik. Po obiadokolacji i krótkim odpoczynku udaliśmy się na spacer po malowniczej Przesiece, którą pokazała nam sympatyczna p.Teresa, obecna przewodnicząca Rady Sołeckiej. Mieliśmy okazję zwiedzić przepiękny, niedawno wybudowany kościółek, który jest efektem pracy mieszkańców i ich ofiarności. Naszym śpiewem wzbudziliśmy zachwyt pani przewodnik, tamtejszej mieszkanki. Dalej ruszyliśmy do Wodospadu Podgórnej. To niesamowite, że wśród gór ukryte jest takie piękno. Jest to trzeci co do wielkości wodospad w Karkonoszach. Zmęczeni całodzienną podróżą i wrażeniami wróciliśmy do „Zielonej Gospody” około 21:00 i grzecznie poszliśmy spać, nie zapominając o ciszy nocnej.
Drugiego dnia pogoda chciała nam przeszkodzić w realizacji planu, dlatego musieliśmy trochę zmienić harmonogram zwiedzania. Udaliśmy się do Huty Szkła Kryształowego „Julia” w Piechowicach, skąd liczne wyroby – od przeróżnych kieliszków, pucharów, pater, wazonów, ozdobnych drobiazgów po całe zastawy stołowe - wysyłane są na cały świat, a co więcej - bardzo cenione. Dowiedzieliśmy się, że zastawa stołowa z Piechowic gościła nawet na weselu pary królewskiej Williama i Kate. Obejrzeliśmy proces produkcji szkła i liczne wyroby uzyskiwane w tej hucie. Jednak aby kupić taką luksusową zastawę, trzeba być co najmniej milionerem.
Później udaliśmy się do Jagniątkowa do Karkonoskiego Banku Genów, gdzie wybraliśmy się na wyprawę po Karkonoskim Parku Narodowym, ucząc się rozpoznawać różne gatunki drzew. Kiedy się przejaśniło, mogliśmy rozpocząć wspinaczkę na Chojnik – zamek położony 622m n.p.m. Wydawało nam się, że to łatwy szlak, ale stopniowo zmieniliśmy zdanie. Droga z czasem stawała się coraz trudniejsza, aż w końcu szliśmy ciągle pod górę. To było pokonywanie słabości i lęku wysokości, ale było warto. Góry uczą cierpliwości i pokory. Po półtoragodzinnej wspinaczce stanęliśmy u celu. Zabytkowa budowla początkowo nie wydawała się zbyt wyjątkowym miejscem, ale za chwilę mogliśmy podziwiać dziedziniec zamkowy. Następnie udaliśmy się krętymi schodami na górę, aby o dodatkowe kilkanaście metrów stanąć bliżej chmur. Panorama Karkonoszy była niesamowita. Dla takich widoków warto się poświęcić. W drodze powrotnej ze szczytu wybraliśmy czarny szlak. Dla kogoś, kto ma lęk wysokości, widoki mogły okazać się obłędne, bo takie były. Na szczęście daliśmy radę!
Zadowoleni wróciliśmy na obiadokolację. Pod wieczór naładowani pozytywną energią udaliśmy się do Term Cieplickich. Tam mogliśmy się całkowicie zrelaksować po całodziennej wędrówce. Wieczorem mieliśmy ognisko z kiełbaskami i zieloną noc :)))). Oczywiście podobnie jak poprzednio pamiętaliśmy o ciszy nocnej i innych gościach pensjonatu, którzy po wędrówce górskimi szlakami chcieli w spokoju odpocząć. Poznaliśmy kilkoro z nich.
Wczesnym rankiem około 6:40 mieliśmy pobudkę. Wyspani jak nigdy przedtem rozpoczęliśmy pakowanie walizek. Pożegnaliśmy się z Przesieką i ruszyliśmy dalej na południowy-zachód do Czech. Prawie wszyscy zrobili sobie krótką drzemkę w autobusie. Na granicy polsko-czeskiej wymieniliśmy pieniądze na czeskie korony i zabraliśmy panią przewodnik. Do Skalnego Miasta dotarliśmy około godz.11:00 i od razu ruszyliśmy w malowniczy labirynt. Niezwykłe formy skalne i ich wielkość zrobiły na nas ogromne wrażenie. Trasa zwiedzania Skalnego Miasta nie była krótka. Zajęło nam to około 3 godzin. 500 schodów pod górę to też było wyzwanie. Udaliśmy się również w rejs po Skalnym Jeziorku, który był niczym rejs statkiem Titanic. Rozbawiły nas liczne krokodyle i sztuczne ręce ludzkie, powciskane w otwory między skałami. Po zakończeniu zwiedzania mogliśmy skosztować kuchni czeskiej. Następnie udaliśmy się w drogę powrotną do domu. Przy granicy w przydrożnym sklepiku wszystkich urzekła słynna czekolada studencka, która jest czeskim przysmakiem. Rozśpiewany autobus przyjechał do Pępowa około godz. 20:00.
Tak zakończyła się nasza wycieczka. Żałujemy, że nie mogliśmy pobyć chociażby jeden dzień dłużej w tak miłej atmosferze i górskim klimacie. Szkoda, że to ostatnia wycieczka i już w takim samym gronie nie będziemy mogli uczestniczyć w żadnej wyprawie. Nie obyło się bez drobnych wpadek, ale przecież bez nich byłoby nudno. Kto wie, może jeszcze odwiedzimy te okolice? Na pewno chętnie tam powrócimy, aby jeszcze raz przeżyć niezapomniane chwile. Coś się kończy, coś się zaczyna. Na razie pozostaną nam wspomnienia…
Monika Krajka klasa IIIc/G
Cudze chwalicie, swego nie znacie.
- Szczegóły
- Autor: Elżbieta Andrzejewska, Paweł Andrzejewski
- Kategoria: Wycieczki 2014/2015
„Góry, chociaż są niezmienne,
to ich smak dla każdego z nas jest inny.
I to jest najpiękniejsze.”
W. Potocki
Przekonali się o tym uczniowie Gimnazjum, którzy uczestniczyli w wycieczce szkolnej w Góry Sowie. Na tą dwudniową wyprawę wyruszyli 28 kwietnia 2015 r. z biurem podróży MOANA z Gostynia.
Pierwszego dnia zwiedziliśmy Świdnicę – dawną stolicę księstwa świdnicko-jaworskiego. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od pobytu w XVIII w. ewangelickim Kościele Pokoju, jednym z dwóch istniejących w Polsce. Historię kościoła i miasta przybliżył wszystkim pilot – przewodnik, pan Tomek Jakubowski. Sam budynek, a szczególnie jego wnętrze, zrobił na nas ogromne wrażenie. Później nadszedł czas na zapoznanie się z zabytkową starówką i wjazd windą na ratuszową wieżę widokową, skąd mogliśmy podziwiać panoramę Świdnicy.
Następnie przejechaliśmy do Walimia. Przeszliśmy tam podziemną trasą turystyczną – „Podziemne fabryki Walimia”, które stanowią jeden z wielu kompleksów o charakterze militarnym wybudowanym w okresie II wojny światowej.
Kolejnym punktem bogatego programu wycieczki była wyprawa piesza na najwyższy szczyt Gór Sowich – Wielką Sowę (1015 metrów n. p. m). Na szczycie tej góry wznosi się piękna wieża widokowa, na którą niestety nie udało nam się wejść ze względu na dość gęstą mgłę, która uniemożliwiła obejrzenie urokliwej zazwyczaj panoramy.
Po prawie trzygodzinnej wyprawie w góry, udaliśmy się do Nowej Rudy, gdzie zostaliśmy zakwaterowani w pięknym Ośrodku Sportu i Rekreacji. Tam też zjedliśmy pyszną obiado-kolację a po krótkim odpoczynku czekała na nas jeszcze jedna tego dnia atrakcja. Udaliśmy się na basen, który mieścił się również w naszym Ośrodku, gdzie przez 1,5 godziny mogliśmy pływać, grać w piłkę wodną i korzystać ze zjeżdżalni. To było wspaniałe zwieńczenie całego „turystycznego” dnia.
Drugi dzień rozpoczęliśmy od pożywnego śniadania zorganizowanego w formie „szwedzkiego stołu”. Wybór był bardzo duży i każdy mógł zjeść to, co najbardziej lubi. Posileni, ruszyliśmy zrealizować kolejne, zaplanowane punkty naszej wycieczki.
Na początku, wyposażeni w rękawice, młotki i przecinaki, udaliśmy się na „wulkan”, czyli pokopalnianą hałdę, by pod okiem geologa, poszukać skamieniałych szczątków roślin sprzed tysięcy lat.
Następnie przyszedł czas na zwiedzenie Muzeum Górnictwa w Nowej Rudzie. Po tym kompleksie architektoniczno-przemysłowym oprowadził nas pan Rysio, dzięki któremu ta podziemna wycieczka była jeszcze atrakcyjniejsza, niż się na początku zapowiadała. Śmiechu było co niemiara. Punktem kulminacyjnym była przejażdżka prawdziwą, podziemną kolejką górniczą.
Pełni wrażeń, udaliśmy się do Srebrnej Góry, miasteczka górniczego położonego u podnóża Przełęczy Srebrnej, znanego z wydobycia rud srebra i ołowiu. Tam po krótkiej „wspinaczce” dotarliśmy do osiemnastowiecznej pruskiej Twierdzy Srebrnogórskiej. Przewodnik w stroju z tamtej epoki ciekawie opowiedział jej historię i oprowadził nas po jej najgłębszych zakamarkach. Nie zabrakło też atrakcji – strzał z prawdziwej broni skałkowej czy chociażby najbardziej zapamiętane przez chłopców „dosiadanie osła”.
Po tych atrakcjach przyszedł czas na dostarczenie ciału energii. Pojechaliśmy do centrum miasteczka, aby tam zjeść smaczny obiad i pyszny deser w restauracji „Koniuszy”.
Po posiłku wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. We Wrocławiu, zatrzymaliśmy się jeszcze na pół godziny w ulubionej restauracji młodych ludzi – McDonald`s, aby zjeść lody. Do Pępowa, gdzie na swoje pociechy czekali już stęsknieni rodzice, wróciliśmy po godzinie 2100.
Oprócz niezapomnianych wrażeń, przywieźliśmy mnóstwo zdjęć, o co tradycyjnie zadbał p. Paweł Andrzejewski. Ta wyprawa pokazała, jak piękne, choć niezbyt wysokie, są polskie Góry Sowie, Bardzkie czy Stołowe i jak pełna atrakcji jest ziemia dolnośląska. Wycieczka była wspaniałą lekcją przyrody, geografii, historii a po wspinaczce na Wielką Sowę – wychowania fizycznego. To, co zobaczyliśmy i czego dowiedzieliśmy się od licencjonowanych przewodników, na długo pozostanie w pamięci wszystkich uczestników.
Nad sprawnym i bezpiecznym przebiegiem eskapady czuwali: p. Teresa Małecka, p. Grzesiu - kierowca, p. Tomek Jakubowski – pilot i przewodnik oraz piszący te słowa – Elżbieta i Paweł Andrzejewscy.
Chętnie tam wrócimy
W dniach 28, 29 kwietnia 2015 roku odbyła się wycieczka w Góry Sowie. Wraz z naszymi opiekunami i pilotem wyruszyliśmy w drogę. Podróż trwała około trzy godziny. Zajechaliśmy na miejsce o godzinie dziewiątej rano. Jako pierwsze zwiedziliśmy Kościół Pokoju w Świdnicy. Mogliśmy podziwiać go od wewnątrz, a na koniec kupić pamiątki. Następnie udaliśmy się na wierze widokową, gdzie mogliśmy oglądać wspaniałe widoki. Niestety była mgła. Całe szczęście znajdowały się tam elektroniczne monitory na których można było podziwiać panoramę miasta. Kiedy skończyliśmy oglądać widoki udaliśmy się na rynek. Mieliśmy tam pół godziny na zakupy. Po krótkiej przerwie wsiedliśmy do autobusów i pojechaliśmy zwiedzać Sztolnie Walimskie w Walimiu. Były to obozy pracy. Przed wejściem do podziemia musieliśmy ubrać kaski ochronne. Wraz z przewodnikiem zaznajomiliśmy się z niewyjaśnionymi tajemnicami II wojny światowej. Na sam koniec oddaliśmy cześć wszystkim zmarłym. Po tym wraz z naszym pilotem udaliśmy się w góry i zaczęliśmy się wspinać, aby zdobyć szczyt Wielkiej Sowy. Choć były trudne warunki udało nam się wejść na samą górę. W drodze powrotnej zaczęło padać i pilot podjął decyzje o wejściu do schroniska. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć jak wygląda prawdziwe schronisko oraz ogrzać się ciepłą herbatą lub rosołem. Kiedy pogoda się polepszyła mogliśmy iść dalej. Na koniec pojechaliśmy do Regionalnego Centrum Turystyki Aktywnej w Nowej Rudzie gdzie spędziliśmy noc. Dostaliśmy tam pyszną obiadokolacje, a na sam koniec mogliśmy z korzystać z basenu. Następnego dnia o godzinie ósmej zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy się i ruszyliśmy w dalszą drogę. Najpierw udaliśmy się z geologiem na ”Wulkan”. Dostaliśmy sprzęt typu młotek, rękawice, okulary i szukaliśmy paprotników w kamieniach. To, co znaleźliśmy mogliśmy zatrzymać na pamiątkę. Następnie udaliśmy się do Turystycznej Kopalni Węgla w Nowej Rudzie. Zanim ją zwiedziliśmy dowiedzieliśmy się, jak wydobywa się węgiel oraz poznaliśmy historię tej kopalni. Musieliśmy założyć kaski ochronne, każdy w innym kolorze. Atrakcją kopalni był skarbnik, który wszystkich umalował czarną sadzą i co chwilę nas przestraszał. Na sam koniec mieliśmy okazje przejechać się kolejką górską. Była to bardzo ciekawa atrakcja. Kiedy skończyliśmy zwiedzać musieliśmy się umyć, a było to bardzo trudne. Potem mogliśmy również kupić sobie pamiątki. Wsiedliśmy do autobusu i udaliśmy się na Twierdzę Srebrna Góra. Jest to największa górska twierdza w Europie. Przewodnik ubrany w strój pruskiego żołnierza zaczął nas oprowadzać. Na sam koniec pokazał jak strzela się z prawdziwej broni. Na tym skończyło się zwiedzanie. Następnie udaliśmy się do restauracji gdzie czekały na nas trzy dania. Po zjedzeniu wsiedliśmy do autobusu i niestety pojechaliśmy do domów. W drodze powrotnej pilot zrobił nam niespodziankę i zatrzymaliśmy się w Mcdonalds. Dziękujemy organizatorom : p. Elżbiecie Andrzejewskiej, p. Pawłowi Andrzejewskiemu i opiekunce: p. Teresie Małeckiej, panu pilotowi i naszemu kierowcy autobusu.
Ola Chudzińska kl. Ic G
Brama Poznania
- Szczegóły
- Autor: Lidia Muszyńska
- Kategoria: Wycieczki 2014/2015
12 grudnia br. uczniowie kl. Va i Vb udali się na wycieczkę do Bramy Poznania. Zawieszony nad brzegiem rzeki budynek skrywa niecodzienne wnętrze. To pierwsze w Polsce centrum interpretacji dziedzictwa. DZIEDZICTWO to nie tylko zabytki, ale i przyroda, język, rzeźba, muzyka, literatura oraz wiele innych elementów. Jest to miejsce inspiracji, w którym można aktywnie i ciekawie spędzić czas. Uczniowie wzięli udział w zajęciach warsztatowych pt. „Dawno temu w grodzie” połączonych z wizytą na ekspozycji. Oglądnęli element wystawy, który obrazował historię grodu, podgrodzia, mieszkańców i ich zajęć. Samodzielnym działaniem i odkrywaniem uczyli się o przeszłości, odkrywali, poznawali, uzupełniali karty pracy. Tak przygotowani udali się na drugą część zajęć, które aktywizują uczniów poprzez takie formy realizacji jak praca w grupach, dyskusja, zabawa parateatralna czy ruchowa. Po zajęciach niektórzy byli zmęczeni, a inni gotowi do kolejnych zadań. Jednak wszyscy mieli kolejny punkt wycieczki do zrealizowania - udaliśmy się do Cinema City, aby oglądnąć film pt. „Uwolnić Mikołaja”. Uczniowie zaopatrzeni w popcorn i napoje wygodnie zasiedli w fotelach i przenieśli się w czas świąteczny, który szybko do nas się zbliża. Po seansie filmowym odwiedziliśmy lokal, wszystkim dobrze znany, aby sprawić przyjemność naszym podniebieniom. Późnym wieczorem, pełni wrażeń wróciliśmy do Pępowa. Nasza wycieczka potwierdza, że „podróże kształcą”, uczniowie wrócili wzbogaceni dodatkową porcją wiedzy, doświadczeń oraz przeżyć.